14 stycznia 2016

Teraz leżysz na plecach, spoglądasz na błękitne niebo, serce dotyka serca, nie ma szczęścia, nie ma pecha, nikt się nie złości, nikt nie docieka.


Nie było mnie tu chyba z rok. Zapomniałam o tym blogu, zajęłam się innymi rzeczami, wróciłam do pracy bo skończył mi się macierzyński. To było jak przeskok w zupełnie inny czas i inną przestrzeń, mogłam wyjść gdzieś bez dziecka, wow :) na dłużej niż 2-3 godziny, bo pewnie beze mnie umiera z tęsknoty i głodu ;)

Oczywiście piszę to z przymrużeniem oka, w wieku roku kiedy to odstawiłam Maluszka od piersi zjadał dużo dużo innych rzeczy, sam!! (pisałam jak mu rozszerzam dietę tu - niby Blw, ale nie ma co iść ślepo jedną drogą bo ktoś tak napisał, tylko trzeba patrzeć na swoje dziecko i wszystko do niego dostosować. Mimo to polecam zaufać dziecku i sobie i próbować podawać mu całe kawałki od początku). Potrafił zostać z tatą, babcią, ciocią i o dziwo przeżył to bez szwanku ;). Od września mój Mały Synuś poszedł do żłobka i radzi sobie bardzo dobrze, mimo że na początku długo za mną płakał co chyba nikogo nie dziwi. I choć ja też prawie miałam łzy w oczach to szłam do pracy wierząc że ma tam dobrą opiekę i potrafi dać sobie radę beze mnie. I że w niego wierzę, że sobie poradzi.
Młoda już tak urosła, że może iść od września do szkoły. Zarówno ona jak i ja przystosowałyśmy się do myśli że musi iść, a nie tylko może ale w związku z niezdecydowaniem rządzących chyba jednak nie musi. Dla mnie nie byłby to aż tak wielki problem, dla niej myślę że też nie, ale jeśli może być jeszcze rok w przedszkolu to chyba będzie. Jeszcze się zastanowię. No ale jest już naprawdę duża i tyle potrafi, zadziwia mnie każdego dnia. Do tego jest taka kochana, dobra i empatyczna. Ale żeby nie było tak kolorowo, wpada w histerię z gównianego (moim zdaniem) powodu (typu krzywo obcięta kartka, woda nie w tej szklance), chociaż dla niej to może być koniec świata ;)
A ja.. chodzę do pracy tak jak kiedyś, może trochę częściej wychodzę ze znajomymi, ale poza tym nie zmieniło się nic w moim podejściu do życia i dzieci. Dalej chcę ich tak samo wychowywać na szczęśliwych ludzi i mimo że mam mniej czasu to staram się spędzać z nimi dużo chwil. Nagle zauważyłam jak bardzo krótka jest doba żeby zrobić wszystko, dlatego czasem nie robię nic co powinnam ;) tylko to na co mam ochotę. Kij z brudnym domem i garami, czy też że dzisiaj nie ćwiczyłam. Bo zaczęłam wreszcie ćwiczyć jogę i sporo się rozciągnęłam, tylko mam trochę problem z regularnością ćwiczeń. Ale poczułam duży przypływ sił, i mam lepsze samopoczucie. Jakoś udaje mi się przetrwać tą okropną zimę bez śniegu i z deszczem. I żyję tylko wyjazdem na deskę (śniegu padaj!!)
I życie płynie ;) A ja wymyśliłam wreszcie coś czym pewnie się tu podzielę, zobaczymy ;) Niestety przestałam robić tyle zdjęć co kiedyś, i smutno mi z tego powodu, szczególnie kiedy oglądam zdjęcia które zrobiłam w tamtym roku. Mimo, ze ten rok nie należał do najłatwiejszych, wydarzyło się kilka rzeczy których się nie spodziewałam, to dajemy radę, żyjemy każdym dniem na sto procent i wierzymy że przyszłość będzie tylko lepsza, nigdy gorsza.
Pozdrawiamy!!! (i jak zwykle smatrfona oglądamy.. ;))

Idź stąd wreszcie matka paparazzi!!! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz