5 stycznia 2015

Dzieciakowy Świat vol 4 - Młodego BLW


Już kiedy córek była mała czytałam o rozszerzaniu diety blw i wydało mi się to mądre i zgodne z potrzebami dziecka, ale nie karmiłam ją blw. Nie wiem dlaczego, pewnie z lenistwa. Nie umiałam i nie chciało mi się zdrowo gotować (my jedliśmy fast foody i smażone mięso oraz zupy często z dodatkiem kostek rosołowych czyli to nie nadawało się dla dziecka), pomyślałam że w życiu nie będzie chciało mi się sprzątać jak Młoda wywali całe jedzenie na podłogę.
Dziś na szczęście podchodzę do tego inaczej, o wiele z większym spokojem ducha i wyrozumiałością dla mojego dziecka :) BLW to baby led weaning czyli samoodstawienie dziecka od mleka na rzecz jedzenia stałych produktów. To takie naturalne, podstawą żywienia małego dziecka jest mleko najlepiej mamy, a kiedy staje się większe, powoli poznaje nowe smaki i wiadomo, że kiedyś odstawi mleko a zacznie jeść inne produkty. Poza tym w blw to dziecko decyduje ile zje, nawet jak to będzie jeden kęs brokuła czy ziemniaka na początku - to już dobrze :) Dziecko je od początku samodzielnie, własnymi rączkami kawałki warzyw i owoców a później też łyżką czy widelcem. Nowe produkty podaje się jak dzieciaczek skończy 6 miesięcy albo później kiedy już sam siedzi i ogólnie widać że jest gotowy na samodzielne jedzenie.

Ja mojemu dawałam już spróbować jedzenia jak miał 5,5 miesiąca, ale na moich kolanach bo sam nie siedział, raz na kilka dni. Zabierał mi wszystko z talerza i wyrywał z rąk więc dawałam jak było coś co mógł jeść. Ale naprawdę zaczął jeść sam jak miał około 6,5 mies, wtedy ładnie sobie już radził sam w krzesełku :) W blw nie ma tabeli kiedy jakie produkty podawać dziecku, robimy tak jak nam podpowiada intuicja. Daje się wszystko oprócz ciężkostrawnych jak np. smażone mięso albo grzyby. Miód i orzechy można po roku. Oczywiście nie wszystko naraz, nowe rzeczy wprowadza się stopniowo. Mój zaraz skończy 7 mies. i narazie zjada tylko owoce, warzywa, kasze i płatki jaglane i ryżowe. Później dam jajko, biały serek, rybę i mięcho. A jak będzie większy to jeszcze placki i naleśniki.

Kiedyś myślałam że blw to takie trudne do wykonania i z lenistwa karmiłam dziecko gotowymi słoiczkami (czasem zdarzyło mi się samej ugotować zupkę dla Młodej), a teraz widzę że jest całkiem na odwrót. Karmię dziecko blw i gotuję JEDEN ZDROWY OBIAD dla wszystkich. Zupy krem z samych warzyw z dodatkiem dobrego oleju, ziemniaki, kasze albo ryż + ryba czy mięso najczęściej z piekarnika czy tam gotowane + warzywa. Gotuję wszystko bez soli, potem każdy sam może sobie posolić na talerzu. Taki obiad się robi bardzo szybko. Nie stoję dwa razy przy garach żeby zrobić drugą zupkę dla dziecka, i nie wkurzam się że zjadło jedną łyżkę tej zupy a resztę ma gdzieś. Jak nie zje nic z naszego obiadu to nic, i tak gotowałam dla wszystkich.

Młoda jest niejadkiem  i zawsze zwalałam na to że to po mnie. Ale czy można być niejadkiem w genach? Czy ja naprawdę jestem niejadkiem skoro teraz jem prawie wszystko? Ja byłam niejadkiem, bo tak mnie nauczyli rodzice wmuszając we mnie jedzenie, a Młoda.. każde dziecko wybrzydza. Ona potrafi zjeść dużo tylko nie chce nowych produktów. Może dlatego, że za mało ich jej proponowałam kiedy była całkiem mała? Może dlatego, że zamiast dać kawałek jabłka do ręki to dawałam jej papkę zmieloną? Może jakby jadła od początku razem z nami obiad przy stole, to miałaby lepsze nawyki żywieniowe? A może to po prostu taki wiek i jej minie. Teraz już się nie dowiem, ale synowi pozwalam na próbowanie smaków po swojemu i na jedzenie ile chce i je zawsze razem z nami. Małej generalnie też nie wciskałam jedzenia na siłę, ale czasem zdarzało mi się chodzić za nią z łyżką zupy kiedy byłam zła że nie je tego co dla niej przygotowałam ;)

Dzięki temu, że gotuję dla wszystkich w tym dla Młodego, wszyscy jemy zdrowiej i Młoda też dostaje na śniadanie jaglankę z owocem tylko z mlekiem a nie słodkie płatki i ja jem też to samo. Czasem zje, czasem nie, ona jak jest głodna to przychodzi i mówi, dzieci są mądre i wiedzą czego im potrzeba, dlatego blw to takie podążanie za potrzebami małego człowieka. Wie, że mama i tak da mleko to nie musi się napychać kaszą, wystarczy że zje 2 łyżki i spróbuje jaki to smak, a przy okazji wysmaruje tą kaszą pół siebie i krzesełko do karmienia. Dobra zabawa to jedzenie :P

Ja nie miałam żadnych obaw przed blw, zresztą nie nakręcałam się na tą metodę, jak dla mnie to głupie stwierdzenie. Po prostu podążam za swoim dzieckiem i daję mu zdrowe normalne jedzenie. Nie czytałam żadnej książki, nie przygotowywałam się specjalnie do tego, czasem czytałam fora o blw jak synek był mniejszy i tak przypadkiem dużo się na ten temat dowiedziałam. Czasem też daję mu niby papkę jak zupa krem czy kasza jaglanka ale zupę pije z kubka a jaglankę je albo rączkami albo łyżką sam próbuje. Co z tego że wywala prawie wszystko, wierzę w niego że niedługo się nauczy :) Niektórzy się boją że dziecko zadławi się kawałkiem jak je, ja też czasem mam duszę na ramieniu ale obserwuję go i jak trzeba to pomagam, zresztą Młody się krztusił też mlekiem z cycka, więc kawałki nie mają tu aż takiego znaczenia.

Blw przynosi jak narazie same korzyści, wszyscy się staramy jeść zdrowiej a ja odkrywam w sobie nowe pokłady kreatywności i zaradności, bo jedzenie musi być oprócz tego że zdrowe to smaczne i łatwe w przygotowaniu - to na serio nie jest trudne, wszytko da się zrobić. Mówię to ja, która miałam zawsze 2 lewe ręce w kuchni i myślałam że nigdy się to nie odmieni.. ;)

Zdjęcia są z wczoraj i dzisiaj - Młodziutki już dostał jajo :)




3 komentarze:

  1. Widać, że Młodemu smakuje :-). Ja się najgorzej boję w blw tego krztuszenia. Jak synek był malutki, to się tak zachłystnął mlekiem, że ledwo go odratowaliśmy. Mam traumę do tej pory...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie widzisz, płynem też sie dzieciaki krztuszą, nie tylko kawałkami ;) Ale po takiej akcji też bym chyba miała traumę, a mleko dawać trzeba.

      Usuń
  2. Ja też mam niejadka w domu! Jak to dobrze, że nie tylko ja :D
    Ja młodej przyznam szczerze, że czasami wciskałam jedzonko (niepotrzebnie). Teraz staram się ze spokojem patrzeć co wyczynia przy stole.
    Najgorsze jest to, że słodycze na tony by chciała, a zdrowego prawie nic :( I dzięki temu jeszcze butelkuje w nocy :(

    OdpowiedzUsuń