Chyba nie tylko ja mam takie chwile, kiedy ręce mi odpadają od półgodzinnego nieustannego noszenia Młodego, który za nic to ma że matka już nie ma sił, a i tak nie śpi. I w głowie rodzi mi się myśl: "po co tak ryczysz, nie widzisz że mam już dosyć, chcę wyjść stąd i uciec jak najdalej!", ale nie odchodzę, tylko próbuję ochłonąć i przytulam go. Wiem, że jak odejdę i go odłożę, to zacznie płakać jeszcze bardziej. Nie dlatego, że jest złośliwy i chce mi zrobić na złość, nie dlatego że chce żebym się jeszcze pomęczyła drugie pół godziny, tylko dlatego że potrzebuje mnie.
A on nie umie jeszcze tego wyrazić w inny sposób, a więc płacze. Czasem drze się i krzyczy, ale nie bez powodu. Kiedy mu się przyjrzę, widzę że coś mu przeszkadza, np. wychodzące zęby albo boli go brzuszek. Albo miał w ciągu dnia za dużo wrażeń, np. nowe miejsce, nowi ludzi i ciężko mu się wyciszyć. Zawsze jest powód płaczu, tylko czasem trzeba się chwilę zastanowić, odstawić na bok swoją złość i frustrację pt. dlaczego on tak ryczy, i spróbować zrozumieć dziecko.
Mi to bardzo pomogło w chwilach kiedy już byłam bliska wykrzyczenia mojej całej złości - zrozumienie Młodego, wczucie się w jego sytuację. Oraz jeszcze jedna niezawodna rzecz. Kiedy nie mogę sama sobie poradzić ze swoimi negatywnymi uczuciami i mam dosyć Młodego, wracam myślami do dnia kiedy go urodziłam i przypominam sobie tamto piękne uczucie. Największe szczęście na świecie, że jest cały i zdrowy. Że jest taki piękny i do mnie podobny (a może tak mi się tylko wydawało ;)). I wracam myślami do chwil, kiedy był w brzuszku i jak bardzo bałam się o niego, kiedy lekarzowi wydawało się, że ma za niskie tętno, co na szczęście na ktg okazało się pomyłką. I jak z nim rozmawiałam, głaskałam brzuch, jak czułam jego kopnięcia pod swoją ręką.
Wtedy przytulam go mocniej i sama się uspokajam, a on razem ze mną, bo małe dzieci zawsze odczuwają emocje mamy, już od momentu kiedy były w brzuszku. I każdego dnia dziękuję że go mam :)
Jeden uśmiech ponad wszystko do życia zachęca!
Oj skąd ja to znam :)
OdpowiedzUsuńZ tym, że moja mała panienka płacze aktorsko :) A bo lala źle leży w wózku, a to ona ma inny pomysł na użycie łyżki (nie koniecznie do jedzenia). W takich sytuacjach spokojnie mówię, że pomogę jak się uspokoisz :) Oczywiście dramatyzuje, czemu nie teraz... ale wiem, że mnie testuje ;) po jakim czasie mama pęknie i przyjdzie. Ale biorę pod uwagę też jej odczucia. Bo wiem, kiedy aktorzy, a kiedy potrzebuje przytulenia :)